niedziela, 27 sierpnia 2017

Flirt a zdrada - gdzie jest granica?

Zalotny uśmiech, taniec, rozmowa na żywo lub poprzez jeden z portali społecznościowych, pocałunek, a w końcu seks. Trudno jednoznacznie określić kiedy zaczyna się zdrada.

Powolne wypalanie się związku

W wielu związkach po pierwszym okresie wzajemnej fascynacji przychodzi czas, w którym emocje zaczynają opadać. Para zaczyna spędzać ze sobą coraz mniej czasu, nie rozumie się tak jak kiedyś. W takim przypadku sporo osób nie dąży do tego, by na nowo rozpalić iskrę, zamiast tego nierzadko dochodzi do szukania emocji gdzie indziej. Co ważne szukanie emocji poza związkiem nie musi od razu prowadzić do zdrady, niekiedy jednemu z partnerów chodzi o zwykły flirt.

Potrzeba flirtowania jest zakorzeniona w każdym człowieku. To nic dziwnego, przecież zalotna rozmowa, czy kokieteryjne spojrzenia to przyjemność, która nikogo nie krzywdzi. Dodatkowo flirt jest czymś niezobowiązującym, można się z niego wycofać właściwie w każdej chwili. Co ciekawe wiele osób flirtuje w ogóle nie mając świadomości, że to robi – chęć zyskania sympatii płci przeciwnej, częste poprawianie włosów, pokazywanie się z możliwie najlepszej strony – to tylko kilka przykładów. Takie zachowania nie powinny zaszkodzić relacji między dwojgiem ludzi. Kiedy w takim razie kończy się niewinny flirt?

Niewinny flirt czy zdrada?

Każdy lubi mieć świadomość, że podoba się płci przeciwnej. Potwierdzeniem takiego stanu rzeczy często jest flirt. Niestety flirtowanie w związku może nie być dobrym pomysłem. Jest to spowodowane tym, że każdy człowiek ma własną definicję flirtu – dla jednej osoby granica może zostać przekroczona już w momencie dłuższej rozmowy partnera z atrakcyjną kobietą, dla kogo innego granica może być postawiona dużo dalej, na przykład przy pocałunku. Nie da się jednak ukryć, że seks poza związkiem przez każdego jest uznawany za zdradę, zatem ta granica wydaje się być nieprzekraczalna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz